To chyba największe połączenie banków nad Wisłą po wchłonięciu Kredyt Banku przez BZ WBK. MultiBank oraz BRE Bank połączyły siły z dotychczas znanym z internetowej działalności mBankiem i pod szyldem tego ostatniego będą kontynuować funkcjonowanie na rynku.
Jak przy wielu z podobnych fuzji, dla klienta zmienia się względnie niewiele. Trwające umowy zachowują ważność, a oferta jest dostępna pod szyldem mBanku. Odświeżeniu uległy wizerunki stron internetowych i oczywiście samych placówek. Sami klienci zaś nie muszą w związku ze zmianą robić nic – największa zmiana dotyczy wspomnianej strony internetowej, która zresztą zwiera jasne wskazówki, gdzie dotychczasowi klienci poszczególnych instytucji powinni się udać. Stąd, przynajmniej teoretycznie, zmiany można by uznać za kosmetyczne.
Specjaliści wskazują jednak, że fuzja może nie dotykać bezpośrednio klientów i stąd niewiele dla nich znaczyć, na pewno za to jest dużą ewolucją dla mBanku. Wcześniej kojarzony z bankowością online, teraz ulega transformacji w bank z prawdziwego zdarzenia, z placówkami dostępnymi w całym kraju.
Całość procesu fuzji banków zakończy się nie wcześniej, niż za 5 lat. Przez ten czas czeka nas zapewne uwspólnianie oferty, ujednolicenie wizerunkowe i wreszcie połączenie wszystkich placówek instytucji. Zapewne niedługo doczekamy się nowej oferty od grupy, chcącej wypuścić flagowy produkt, trzeba jednak przyznać, że będzie to trudne zadanie. PKO BP, jako największy bank w Polsce, ma monopol na wiele produktów, szczególnie na rynku dużych kredtów. Bank Zachodni WBK szczycić się może zaciekłą walką o klienta indywidualnego na poziomie rachunków osobistych, Alior z kolei jest mistrzem innowacji, proponując kantor internetowy i rewolucyjne oraz obsypane nagrodami konto Alior Sync. Gdzie znajdzie się miejsce dla mBanku? Cokolwiek szefowie grupy wymyślą, powinno przekuć się na ten najprzyjemniejszy owoc konkurencji – korzyść klienta.