Opłaty za płatności kartą w Polsce są jednymi z najwyższych w całej Europie. Teoretycznie powinni je pokrywać agenci rozliczeniowi obsługujący transakcje kartami, ale w praktyce płacą klienci, i to nie mało. W tym roku nastąpią jednak zmiany – opłaty w Polsce będą niższe od średniej europejskiej.
Dziś tzw. opłata interchange wynosi w naszym kraju średnio ok. 1,2%. Obowiązek jej opłacania bankom, ciąży na agentach rozliczeniowych. Oni w rzeczywistości przerzucają go jednak na punkty handlowo-usługowe, które w konsekwencji są zmuszane do podwyżek cen. Jak łatwo wywnioskować na końcu tego łańcucha znajduje się statystyczny Kowalski. W rzeczywistości więc to Klienci pokrywają opłaty interchange. Tak wysokie oprocentowanie odstrasza też od przyjmowania płatności kartami same sklepy. Te, które się na to decydują, bardzo często ustalają różne limity. Przykładowo kartą możemy u nich zapłacić dopiero od konkretnej kwoty, która z reguły jest wielokrotnością 10 zł.
Z początkiem roku w życie weszła zmiana prawa, która obniża opłatę intercharge ponad dwukrotnie. W jej myśl ma ona wynosić 0,5%, co jest o 0,2% niższym oprocentowaniem, niż średnia europejska. Eksperci liczą, że dzięki temu rynek terminali w Polsce rozrośnie się. Ich zdaniem właśnie wysokość opłat intercharge była do tej pory największą przeszkodą na tej drodze. Według aktualnych szacunków na milion mieszkańców w naszym kraju, przypada zaledwie 7,5 tysiąca terminali, podczas gdy w pozostałych krajach Unii Europejskiej, liczba ta wynosi 19 tysięcy.
Mimo, że przepis obowiązuje od 1 stycznia, zmiany nie nastąpią z dnia na dzień. Nowe, niższe opłaty staną się obowiązkowe od 1 lipca. Tyle czasu dostali agenci rozliczeniowi i banki, aby przystosować się do nowych przepisów. Co ciekawe, zmiany następują nie tylko na rynku polskim. Okazuje się bowiem, że również Komisja Europejska rozważa wprowadzenie przepisów obniżających opłatę interchange do 0,2-0,3%.