Na przestrzeni ostatnich pięciu lat w Unii Europejskiej zamknięto 20 tysięcy banków. Jest to sposób placówek na cięcia kosztów w obliczu kryzysu gospodarczego.
Tylko przez ostatnie dwanaście miesięcy zamknięto w Europie aż 5500 filii banków. To ponad dwa procent wszystkich. Według obliczeń specjalistów, w tym momencie na jeden oddział banku przypada 2300 osób.
Europejski Bank Centralny donosi o zakończeniu działalności 7200 oddziałów w 2011 roku w UE. W Polsce jednak sytuacja ma się niemal dokładnie odwrotnie. Ilość banków wzrosła u nas o 4 procent. Trzeba jednak pamiętać, że kryzys nieco inaczej u nas przebiegał i zamknięcia z UE mogą do nas dopiero dotrzeć.
Zamknięcia mogą mieć nie tylko źródła w kryzysie. Z wielu kierunków dobiegają głosy, że czas fizycznych placówek banków już przeminął. Odwiedziny składa coraz mniej klientów, rośnie natomiast zarówno wachlarz opcji, jakie banki oferują online, jak i częstotliwość zarządzania rachunkami bez wychodzenia z domu (nie odnosi się to zresztą tylko do banków – przez Internet dostępne jest kupno waluty, wypożyczenie samochodu, zakupy spożywcze, etc.).
Kolejną kwestią wartą rozważenia są spadki dochodów banków. Obsługa klienta, prowadzenie konta, przelewy są już albo darmowe, albo niedługo będą. Najczęściej filie oblegane są przez ostatnie pokolenia, którym wizyta w banku weszła w krew. Instytucjom dużo bardziej opłacać się będzie utrzymywać mniejsze zespoły interwencyjne, wspierane call-center i rozszerzenie oferty internetowej.
Nad Wisłą może dojść jeszcze spadek dochodów spowodowany drastyczną zmianą wysokości opłat interchange. Wcześniej, wraz z operatorem transakcji, bank miał do podziału 1,5 procent wartości operacji. Od początku przyszłego roku będzie to już tylko pół procenta, a UE chce, by stawka ta wynosiła wszędzie 0,2 procent.
Dużo argumentów przemawia za końcem ery banków w budynkach. Te na monitorze komputera poczynają sobie nadspodziewanie dobrze, a kolejne zdobycze technologii umożliwiają odpowiednie zabezpieczenie naszych pieniędzy. A my w zarządzaniu nimi będziemy coraz rzadziej potrzebować asysty “pani z okienka”.